Zaznacz stronę

Homilia – bp Waldemar Musioł

utworzone przez | 13. 10. 2024 | Wpisy

„Jan rzekł do Niego: Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto w Twoje imię wyrzuca złe duchy, a nie chodzi z nami, i zabranialiśmy mu, bo nie chodzi z nami. Lecz Jezus odrzekł: Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami. Kto poda wam kubek wody do picia dlatego, że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody. Kto by stał się powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, lepiej by mu było uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze. Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją. Lepiej jest dla ciebie wejść okaleczonym do życia, niż z dwiema rękami pójść do piekła, w ogień nieugaszony. Jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją. Lepiej jest dla ciebie wejść chromym do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je. Lepiej jest dla ciebie wejść jednookim do Królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie.” (Mk 9, 38-48)

 

 

 

Umiłowani w Chrystusie, drodzy bracia, kochane siostry, drodzy współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie, na czele z biskupem Radosławem. Wielu z was po raz kolejny przybyło dzisiaj na Jasną Górę, by w duchowym oblężeniu tego miejsca stanąć wiernie przy Maryi, trwając na modlitwie, adoracji i dając świadectwo wiary. Papież Franciszek, podczas swojego pobytu tutaj 28 lipca 2016 roku, mówił o Pani Jasnogórskiej jako o Matce, która oferuje nam swoją bliskość i pomaga nam odkryć, czego nam brakuje do pełni życia. Jest Matką, która bierze sobie do serca nasze problemy i interweniuje, potrafiąc uchwycić trudne chwile oraz troskliwie, skutecznie i stanowczo o nie zadbać – jak to wyraził papież.

Chciałbym już teraz wyrazić wam swoją głęboką wdzięczność, aby to nie umknęło. Dziękuję wam za waszą obecność przy Maryi i Jezusie – zarówno dzisiaj, jak i na co dzień. Ta obecność przejawia się waszą formacją w licznych grupach modlitewnych, męskich wspólnotach, które świadectwem waszej wiary ozdabiają krajobraz polskich miast i miasteczek, m.in. poprzez inicjatywę męskiego różańca. To także modlitwa indywidualna i wspólnotowa, będąca odpowiedzią na wezwanie św. Pawła z pierwszego listu do Tymoteusza, który dziś cytowaliśmy: „Chcę więc, aby mężczyźni modlili się na każdym miejscu, podnosząc ręce czyste, bez gniewu i sporu.” Dziękuję wam za to, czynię to w imieniu Kościoła w naszej Ojczyźnie, wraz z biskupem Radosławem.

Dziękuję wam również za odpowiedź na zaproszenie papieża Franciszka, aby czas poprzedzający Jubileusz Roku 2025 uczynić rokiem modlitwy – rokiem odkrywania wielkiej wartości i absolutnej konieczności modlitwy, zarówno tej indywidualnej, jak i wspólnotowej, w życiu Kościoła i całego świata. Szczególne podziękowania kieruję do tych, którzy na etapie przygotowań inspirowali się materiałami przygotowanymi przez Dykasterię ds. Ewangelizacji oraz zorganizowali i uczestniczyli w warsztatach dotyczących modlitwy, również w formie online.

Zachowując w sercu treści tego nauczania oraz świadectw, które dzisiaj usłyszeliśmy, przyjmijmy lekcję dzisiejszej liturgii słowa jako zwieńczenie tego dnia. Gorąco was proszę, abyście wykorzystali to miejsce – jasnogórski szczyt – i tę Eucharystię, która jest szczytem życia Kościoła, by nawet jeśli to oznacza chwilowe zrezygnowanie z męskiej dumy, jak weselnicy w Kanie Galilejskiej, powiedzieć Maryi na modlitwie: „Brakuje nam wina.” A następnie przy tym ołtarzu doświadczyć uzdrawiającej i przemieniającej mocy Jezusa.

Ten symboliczny deficyt wina to nie tylko nasze indywidualne potrzeby i braki, ani tylko intencje rodzin i przyjaciół, które przywieźliście do tego miejsca. Choć nie wahajmy się ich przedstawiać Matce, bo dzbany tego sanktuarium mogą pomieścić wiele wody naszej nędzy i naszych niedomagań. Musimy jednak, zwłaszcza w tym męskim gronie, spojrzeć na deficyt wina także w szerszym wymiarze. Deficyt ten dotyka wymiaru społecznego, przyczyniając się do bolesnej polaryzacji naszego społeczeństwa, podgrzewania temperatury debat publicznych i frontalnych ataków na wartości chrześcijańskie oraz na wychowanie młodego pokolenia w duchu szacunku dla życia, sakramentalnego małżeństwa i liturgii.

Dotyczy to również wymiaru kościelnego, gdzie deficyt wina objawia się przez podziały na różne profile pobożności, antagonizowanie osób o różnych sympatiach i tradycjach liturgicznych, kwestionowanie nauczania Kościoła, w tym także samego papieża. To wszystko, obok zgorszeń wywołanych przez grzechy ludzi Kościoła, przyczynia się do rozbijania jedności Kościoła.

Jest to bolesna rana, zadana ciału Chrystusa przez nas, ludzi. Kochani, nie przywożę dziś gotowej recepty na to, jak z tej mętnej wody uczynić szlachetne wino, bo tak jak w Kanie Galilejskiej, może to uczynić jedynie Bóg. Jemu powierzmy te deficyty. Przywożę raczej przestrogę, zarówno sobie, jak i wam, przed wyjątkowo poważnymi grzechami i przewinieniami, o których mówi dzisiejsza liturgia słowa. Jeśli te grzechy zainfekują naszą męską tożsamość, mogą przyczynić się do pogłębienia osobistego, rodzinnego, społecznego i kościelnego deficytu wina, uderzając niszczycielską siłą w cnotę miłości Boga i bliźniego.

To dlatego język napomnień i ostrzeżeń w dzisiejszym Słowie Bożym wydaje się wyjątkowo surowy, bezlitosny, a momentami wręcz makabryczny. Rzadko słyszymy słowa: „Złoto wasze i srebro zardzewiało, a rdza ich toczyć będzie wasze ciała niby ogień.” Niezbyt często słyszymy również o kamieniu młyńskim, który gorszycielowi lepiej uwiązać u szyi i wrzucić go w morze, czy o zachęcie do obcinania sobie rąk, nóg lub wyłupywania oczu, które są powodem grzechu – ponieważ bez nich również można wejść do Królestwa Bożego.

Surowość tego języka, zarówno u św. Jakuba Apostoła, jak i u samego Jezusa w Ewangelii, dowodzi, że mamy do czynienia z poważnymi niebezpieczeństwami zagrażającymi naszemu zbawieniu. Pierwszym z nich jest zazdrość, i to w najgorszej postaci. Drugim – wyjątkowo obrzydliwa forma chciwości, która znajduje się na liście grzechów wołających o pomstę do nieba. I wreszcie trzecie niebezpieczeństwo – zgorszenie, które ma tragiczne skutki, zarówno doczesne, jak i wieczne.

Jednym z antidotów na każde z tych zagrożeń – do czego zaraz nawiążę – jest modlitwa, a szczególnie modlitwa mężczyzny. Przyjrzyjmy się jednak tym niebezpieczeństwom bliżej.

Najpierw zazdrość, którą św. Tomasz z Akwinu nazywa wyjątkowo ciężkim grzechem. Na czym polega ta wyjątkowość? Zazwyczaj zazdrość kojarzymy z uczuciem sprzeciwu wobec cudzego szczęścia, materialnej pomyślności lub sukcesu, który sami chcielibyśmy osiągnąć. Często zazdrość rodzi rozdrażnienie, gdy inni są w czymś od nas lepsi, bardziej inteligentni, atrakcyjniejsi lub odnoszą sukcesy i cieszą się szacunkiem innych.

Jednak zazdrość, o której mówi dzisiejsze pierwsze czytanie z Księgi Liczb oraz fragment Ewangelii św. Marka, to zazdrość o cudzą świętość – o łaskę i miłość Bożą, jaką obdarzony został drugi człowiek. Mojżesz prosił Boga, by z Jego mocy udzielił siedemdziesięciu starszym, którzy mieli być jego współpracownikami. Zwołał ich w jedno miejsce i, jak słyszeliśmy, Duch Boży zstąpił na nich, a oni wpadli w prorockie uniesienie. Jednak dwóch z nich, Eldad i Medad, nie przybyło na miejsce, które wskazał Mojżesz, a mimo to doświadczyli tej samej łaski prorokowania. Jozue, wiedziony zazdrością o tę łaskę, prosił Mojżesza, by im tego zabronił.

Podobne uczucia doświadczyli również apostołowie w dzisiejszej Ewangelii. Gdy dowiedzieli się, że ktoś poza ich gronem głosi Słowo Boże i czyni cuda, surowo mu tego zabronili, a przed Jezusem wręcz pochwalili się tym, uważając, że to oni jedynie są godni tej posługi.

Moi drodzy, to uczucie zazdrości z powodu Bożej łaski udzielonej innym może dotknąć także nas. Może dotknąć, gdy widzimy, że komuś, w naszej ocenie mniej pobożnemu, lepiej się wiedzie, jest zdrowszy lub bardziej szczęśliwy. Ktoś, kto według nas mniej na to zasługuje, zostaje wezwany do odpowiedzialnej funkcji w Kościele.

Ktoś, kto naszym zdaniem jest mniej święty i inteligentny, otrzymuje łaskę pięknego mówienia o Panu Bogu i dawania o Nim świadectwa. Pokusa niezdrowej rywalizacji, podszyta zazdrością, nie omija również mężczyzn, w tym tych zaangażowanych w Kościele. Nie omija również wspólnot, które mężczyźni tworzą. Wewnętrzna, czasem nieujawniona rywalizacja o prawość, posłuch dla Bożego Słowa czy wierność świętej tradycji niestety również dotyka Kościoła – zarówno jego pasterzy, jak i wiernych.

Jaką odpowiedź na taką zazdrość daje Mojżesz Jozuemu, a Jezus swoim uczniom? Mojżesz mówi do Jozuego: „Nie bądź zazdrosny o mnie. Oby cały lud prorokował, oby Pan dał wszystkim swojego ducha.” A Jezus mówi do uczniów: „Przestańcie zabraniać mu, kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami.” W tych odpowiedziach znajdujemy cenne wskazówki, jak radzić sobie z podobnymi uczuciami i walczyć z tym poważnym grzechem. Lekarstwem na zazdrość jest ćwiczenie się w pokorze, czyli umiejętność stawania przed sobą samym i przed Bogiem w prawdzie. To zdolność do uznania swoich ograniczeń i słabości, ale jednocześnie dostrzeżenia i docenienia pozytywnych stron swojej osobowości.

Pokora polega na tym, by dostrzec dobro i łaskę, którą otrzymują inni, ale jednocześnie zobaczyć ogrom łaski i miłości, którą Bóg obdarzył nas samych. Niestety, prawdziwe stawanie w pokorze nie jest możliwe bez ugięcia kolan. Najłatwiej jest zobaczyć swoją małość podczas modlitwy – jednak bez pogardy dla siebie. Na modlitwie także najłatwiej zobaczyć wielkość Boga. Od ćwiczenia się w pokorze już tylko mały krok dzieli nas od praktykowania braterstwa, czyli zdolności do cieszenia się szczęściem drugiego człowieka. To przekonanie, że każdy z nas, także w ramach męskich wspólnot modlitewnych i formacyjnych, może do Kościoła wnieść wiele dobra – choć różnorodnego – które posłuży wszystkim.

Drugim niebezpieczeństwem duchowym, o którym pisze święty Jakub w drugim czytaniu, jest wyjątkowo obrzydliwa postać chciwości. Nie polega ona jedynie na gromadzeniu bogactw, mnożeniu szat czy pozyskiwaniu srebra i złota, które rdzewieje. Chciwość ta polega na krzywdzie wyrządzonej robotnikom przez umniejszenie lub zatrzymywanie należnej im zapłaty. Słowa świętego Jakuba: „Oto woła zapłata robotników, żniwiarzy pól waszych, którą zatrzymaliście, a krzyk ich doszedł do uszu Pana Zastępów,” sprawiły, że ten rodzaj chciwości trafił na listę grzechów wołających o pomstę do nieba.

Chciwość ma również współczesne odsłony, często kojarzone z męską odpowiedzialnością – widoczne w nieuczciwych umowach o pracę, wyzyskiwaniu pracowników, zmuszaniu ich do pracy w niedziele i święta, organizowaniu pracy w warunkach uwłaczających ludzkiej godności czy wykorzystywaniu dzieci i młodzieży do ciężkiej pracy, kosztem ich edukacji. Nie dotyczy to jedynie krajów Azji czy Afryki, ale także rozwiniętej Europy, gdzie funkcjonują tak zwane obozy pracy.

Jednak chciwość nie musi przyjmować tak skrajnych form – może wkradać się do naszego myślenia przez brak szacunku dla mniej opłacanych zawodów, pogardzanie ludźmi je wykonującymi czy brak wrażliwości na ludzką biedę i bezdomność. Na te przejawy chciwości Ewangelia daje lekarstwo. Jest nim bezwzględne naprawienie wyrządzonych krzywd, powrót do sprawiedliwego traktowania podwładnych oraz wielkoduszność i hojność. Mamy wiele okazji, by codziennie okazywać te cnoty, zwłaszcza wobec osób dotkniętych dramatem powodzi, zwłaszcza w diecezji, z której pochodzę – Opolskiej. Darowizna, niezależnie czy pochodzi od wielkiego przedsiębiorcy, czy skromnego emeryta, może być antybiotykiem na chciwość, a dla poszkodowanych prawdziwym światłem nadziei.

Zażywając tych „antybiotyków” na chciwość, nie zapominajmy także o modlitwie za wyzyskiwanych i pozbawionych należnego im szacunku oraz wynagrodzenia. Modlitwa, połączona z działaniem, może nas uchronić przed złem i deficytem duchowego wina w naszym społeczeństwie i na świecie.

I wreszcie, trzecia podłość – zgorszenie, które w Ewangelii jest określone jako grzech warty utopienia jego sprawcy z kamieniem młyńskim u szyi. Zgorszenie to nie tylko popełnianie grzechów, ale także ich zuchwałe lekceważenie, wręcz obnoszenie się nimi, co staje się przyzwoleniem na podobne czyny u innych, zwłaszcza u słabszych i tych, którzy poszukują wzorców postępowania. Dlatego grzechy duchownych wobec dzieci i młodzieży bolą tak bardzo i nie mogą liczyć na taryfę ulgową. Podobnie bolą zaniedbania nauczycieli i rodziców, nadużycia opiekunów wobec osób niepełnosprawnych czy zuchwałość władzy wobec obywateli.

Jednak zgorszenie może być również bardziej subtelne, powoli, ale skutecznie wyjaławiające ludzkie serca. Nawet najmniejsze zło i przyzwolenie na nie stopniowo czyni spustoszenie w sercach tych, którzy są jego świadkami. Myśląc o odpowiedzialności ojców za swoje dzieci oraz dziadków za wnuki, apeluję do was. Apeluję nie tylko słowem, ale również obrazem zaczerpniętym z kultowego filmu „Odważni.” Film opowiada o grupie dorosłych mężczyzn, którzy starają się wychowywać swoje dzieci zgodnie z wolą Bożą, pomimo przeszkód. Jedna scena szczególnie zapadła mi w pamięć – rozmowa między bohaterami, w której jeden z nich wspomina swojego despotycznego ojca, który zabraniał synowi pić i palić, ale robił to sam, z papierosem w ręku. Syn kończy swoją opowieść słowami: „Kocham swojego ojca, ale go nie szanuję, bo jest hipokrytą.” Niech ten obraz wystarczy.

Proszę was, ojcowie i dziadkowie, abyście unikali nawet najmniejszych przejawów hipokryzji i zgorszenia. Jakie jest antidotum na to niebezpieczeństwo? Przede wszystkim nieustanna walka z grzechem, nawet tym najbardziej powszednim. Oznacza to zauważanie własnych potknięć i tych elementów życia, które niszczą nasze sumienie. Oznacza to radykalną pracę nad sobą, która wiąże się z odcięciem od grzechu, odwróceniem oczu i serca od zła oraz unikanie fałszywych doradców, którzy mówią: „Nie przejmuj się, tak musi być.”

Na koniec – troska o swoje wnętrze, która prowadzi nas z powrotem do modlitwy. Razem z modlitwą idzie życie sakramentalne – regularny sakrament pokuty, duchowe kierownictwo oraz częste przyjmowanie Eucharystii, które stanowią duchowy oręż przeciwko degeneracji sumienia i ochronę przed trzema poważnymi niebezpieczeństwami zagrażającymi naszemu i innych zbawieniu.

Chcę więc, aby mężczyźni modlili się na każdym miejscu, podnosząc ręce czyste, bez gniewu i sporu. Raz jeszcze powtarzam to przynaglenie św. Pawła z listu do Tymoteusza: Niech nasza ufna, męska modlitwa oraz towarzysząca jej wiara w moc Jezusa, który przemienia jałową wodę naszego życia, stanie się źródłem nadziei i pokoju – dla nas i dla świata. Niech ta modlitwa przygotuje nasze serca na obchody Jubileuszu Roku 2025, a jeszcze bardziej pomoże nam udoskonalić tożsamość pielgrzymów nadziei i pochodni nadziei, którą mężczyźni powinni być dla swoich bliskich i dla całego świata.

Amen.

 

 

Podsumowanie

Zazdrość, chciwość i zgorszenie to trzy poważne duchowe zagrożenia, które niszczą naszą relację z Bogiem oraz z bliźnimi. Zazdrość o łaskę Bożą udzieloną innym może dotknąć każdego, nawet tych zaangażowanych w Kościele. Lekarstwem na nią jest pokora, dostrzeżenie własnych darów od Boga i ćwiczenie się w braterstwie – umiejętności cieszenia się szczęściem drugiego człowieka.

Chciwość to nie tylko gromadzenie dóbr, ale także krzywda wyrządzana innym, np. przez niewłaściwe traktowanie pracowników. Ewangelia wzywa do sprawiedliwości, wielkoduszności i hojności wobec bliźnich, szczególnie tych w potrzebie.

Zgorszenie to nie tylko popełnianie grzechów, ale także ich lekceważenie i obnoszenie się nimi, co prowadzi innych na manowce. Szczególnie dotkliwe jest zgorszenie ze strony osób odpowiedzialnych za innych – duchownych, rodziców, nauczycieli.

Antidotum na te zagrożenia to modlitwa, pokora, życie sakramentalne i walka z grzechem. Nasza modlitwa ma być źródłem nadziei i pokoju, prowadząc nas do głębszej relacji z Bogiem i przygotowując nas na Jubileusz Roku 2025. Mężczyźni są wezwani, by stać się pielgrzymami i pochodniami nadziei dla świata.

  Wstęp:

  • Wprowadzenie i powitanie uczestników.
  • Podkreślenie duchowego charakteru spotkania i obecności Maryi.

  Zazdrość:

  • Zazdrość o łaskę Bożą jako groźny grzech duchowy.
  • Przykład Mojżesza i Jozuego oraz apostołów, którzy zabraniali innym głoszenia Słowa Bożego.
  • Lekarstwem na zazdrość jest pokora, uznanie własnych darów i braterstwo.

  Chciwość:

  • Chciwość jako krzywda wyrządzana innym, np. przez zatrzymywanie należnej zapłaty.
  • Słowa św. Jakuba o chciwości wołającej o pomstę do nieba.
  • Współczesne przykłady chciwości w społeczeństwie i pracy.
  • Lekarstwo: naprawienie krzywd, sprawiedliwe traktowanie, wielkoduszność, hojność.

  Zgorszenie:

  • Zgorszenie jako popełnianie grzechów i lekceważenie ich, co prowadzi innych do zła.
  • Szczególna odpowiedzialność duchownych, rodziców i nauczycieli za zgorszenia.
  • Przykład z filmu „Odważni” ilustrujący hipokryzję ojca wobec syna.
  • Apel o unikanie hipokryzji i zgorszenia.

  Antidotum na grzechy:

  • Modlitwa jako odpowiedź na zazdrość, chciwość i zgorszenie.
  • Życie sakramentalne, regularny sakrament pokuty, duchowe kierownictwo, częste przyjmowanie Eucharystii.
  • Modlitwa jako sposób na rozwój duchowy i ochrona przed zagrożeniami duchowymi.

  Zakończenie:

  • Wezwanie mężczyzn do modlitwy i działania jako pielgrzymi i pochodnie nadziei.
  • Przygotowanie na Jubileusz Roku 2025 przez modlitwę i wierność Chrystusowi.
  • Modlitwa o nadzieję i pokój dla siebie i świata.

 

Opracowanie: Andrzej Lewek

 

 

Dziękujemy za VIII Męskie Oblężenie na Jasnej Górze oraz Tydzień Warsztatowy

Szanowni Panowie,

VIII Męskie Oblężenie na Jasnej Górze, które odbyło się 28 września 2024 roku, było niezwykłym czasem modlitwy, duchowego wzrastania i braterskich spotkań. Wspólne doświadczenie modlitwy, świadectw i nauk oraz udział w Eucharystii pozostawiły w sercach uczestników głęboki ślad, inspirując do dalszej pracy nad sobą i pogłębiania swojej relacji z Bogiem.

Podczas warsztatów modlitewnych, które odbyły się w sześciu miastach Polski, a także online, mieliśmy okazję odkrywać głębię modlitwy w różnych jej formach, od modlitwy Jezusa, przez Psalmy, aż po modlitwę świętych i grzeszników. Tydzień ten pozwolił wielu mężczyznom odnaleźć siłę w modlitwie i zyskać nowe spojrzenie na swoje duchowe życie.

Centralnym punktem Oblężenia była sobotnia modlitwa na Jasnej Górze, gdzie w braterskiej wspólnocie uczestniczyliśmy w Eucharystii, oddając się w opiekę Matki Bożej. To był czas pełen refleksji, świadectw i uwielbienia, który dał siłę do stawiania czoła codziennym wyzwaniom.

Jeśli nie mogłeś być z nami, już teraz zapraszamy Cię na kolejne, IX Męskie Oblężenie na Jasnej Górze, które odbędzie się 27 września 2025 roku. Będzie to kolejna szansa, aby razem z innymi mężczyznami doświadczyć mocy wspólnej modlitwy, wsparcia duchowego i odnalezienia nowego kierunku w życiu.

Zarezerwuj ten dzień w swoim kalendarzu i dołącz do nas! Niech będzie to czas wzmocnienia Twojej wiary i odnalezienia nowego zapału do życia w duchu chrześcijańskich wartości.

Z modlitwą i braterskim pozdrowieniem,
Organizatorzy Męskiego Oblężenia na Jasnej Górze

Z modlitwą,
Andrzej Lewek

https://oblezenie.mezczyzni.net

 

Partnerzy