Wewnętrzne wezwanie do pielgrzymowania kiełkowało w nas już od kilku miesięcy. Sytuacja związana z covid-19 zmuszała do przesuwania terminów, ale my byliśmy zdeterminowani, że właśnie w tym roku – a jest to Rok Święty Jakubowy w Santiago de Compostela – chcemy wyruszyć na szlak!
W gronie sześciu mężczyzn, których połączyła Wspólnota Mężczyzn Świętego Józefa, w dniu 15.06.2021 r. przylecieliśmy do Porto, by w kolejnym dniu rozpocząć naszą pielgrzymkę do grobu św. Jakuba w Santiago de Compostela. Wybór padł na Szlak Portugalski, wariant Camino da Costa, który wiedzie wzdłuż Oceanu Atlantyckiego. Byliśmy ograniczeni czasowo, a wybrany wariant dawał szansę pokonania całego dystansu w ciągu dziewięciu dni marszu.
Wędrowanie szlakiem świętego Jakuba, czyli po prostu Camino, umożliwia swobodne planowanie trasy. Nie mieliśmy z góry zarezerwowanych noclegów, jedynie rozsądne dzielenie etapów (w zależności od aktualnej sytuacji pogodowej i kondycyjnej) determinowało wyznaczanie kolejnych dziennych odcinków marszu. Każdego dnia pokonywaliśmy fragmenty szlaku od 18,2 km do 34,4 km. Z plecakami zawierającymi cały nasz ekwipunek (oraz gitarą, którą codziennie niósł kolejny z nas) wyruszyliśmy w trasę, zaczynając w miejscowości Povoa de Varzim, leżącej nieopodal Porto. Początkowo, oznaczony muszelką lub żółtą strzałką szlak, wiedzie wzdłuż wybrzeża portugalskiego, niemal dosłownie po plaży, która na szczęście o tej porze roku była jeszcze wolna od turystów i plażowiczów. W drodze mogliśmy podziwiać urozmaiconą linię brzegową Oceanu Atlantyckiego. Dalej droga prowadziła przez malownicze portugalskie wioski i miasteczka oraz niekończące się aromatyczne lasy eukaliptusowe, porastające okoliczne wzgórza. Po trzech dniach wędrówki dotarliśmy do miejscowości Caminha, która leży nad małą zatoką stanowiącą granicę między Portugalią a Hiszpanią. Dalej, po przeprawie małą łodzią na drugi brzeg, mogliśmy podziwiać hiszpańskie miasto graniczne A Guarda, z malowniczymi kamienicami położonymi na wzgórzu, tuż nad linią brzegową oceanu. Na terenie Hiszpanii, szlak św. Jakuba oznaczony jest licznymi słupkami betonowymi, zawierającymi symbole, jednoznacznie kojarzone z Camino: żółta muszla na niebieskim tle oraz żółta strzałka. Dodatkowo na słupkach podana jest odległość, jaka pozostała do celu pielgrzymki – katedry w Santiago de Compostela.
W mieście Pontevedra opuściliśmy tymczasowo główny szlak i skierowaliśmy się na zachód, by móc przejść polecany w przewodnikach szlak Camino Portugues Variante Espiritual czyli „droga duchowa”, przez piękne przyrodniczo i historycznie ścieżki, gdzie mogliśmy przenieść się duchowo w podróż, którą uczniowie Apostoła Jakuba pokonali transportując jego ciało z Jerozolimy do Galicji. Kierując się znakami opuściliśmy wybrzeże i wyszliśmy na wysokość ok. 400 m npm. by idąc wśród drzew lasu eukaliptusowego, dotrzeć do Monasteiro de Armenteira, gdzie znajduje się XIII wieczny klasztor sióstr cysterek wraz z kościołem Santa María de Armenteira. Kolejny odcinek to niezwykle urokliwy krajobrazowo etap leśny, biegnący wzdłuż niewielkiego strumienia, na którym w odległej przeszłości wzniesiono kilkadziesiąt młynów wodnych, aktualnie niezwykle intensywnie porośniętych zielonym mchem.
Dalszy etap z miasteczka Vilanova de Arousa do Padron przepłynęliśmy małym stateczkiem, płynącym najpierw po wodach zatoki, mijając liczne platformy hodowli owoców morza, a dalej wzdłuż rzeki Ulla, wciskającej się od ujścia w głąb kontynentu. Właśnie tą drogą wodną, Apostołowie przywieźli do Padrón ciało św. Jakuba. Do dziś na brzegach rzeki widać 17 krzyży pielgrzymich, tworzących morską drogę krzyżową.
Z miasteczka Padron rozpoczęliśmy ostatni etap wędrówki, by w kolejnym dniu, dotrzeć ostatecznie do naszego celu – katedry w Santiago de Compostela, gdzie znajduje się grób św. Jakuba. Z uwagi na stosunkowo niewielką liczbę pielgrzymów, sprawnie złożyliśmy w centrum pielgrzymkowym nasze paszporty (Credencial del Peregrino), pokryte licznymi pieczątkami dokumentującymi przebieg naszej wędrówki. Ostatecznie, w drodze do Santiago pokonaliśmy pieszo ok. 230 km oraz statkiem ok. 30 km, co uprawnia nas do otrzymania tzw. Composteli czyli certyfikatu potwierdzającego przejście drogi św. Jakuba. W końcu mogliśmy udać się do katedry i uklęknąć przed św. Jakubem, powierzając Bogu za Jego wstawiennictwem nasze intencje, które nieśliśmy ze sobą w trakcie trudów wędrówki.
Dzień następny przeznaczyliśmy na odpoczynek. Samochodem udaliśmy się na przylądek Finisterre, według tradycji uznawany za hiszpański „koniec ziemi”, by podziwiać piękne, skaliste wybrzeże, stanowiące punkt kulminacyjny dla wielu pielgrzymów wędrujących szlakiem świętego Jakuba. Korzystając ze słonecznej, wakacyjnej pogody, mieliśmy tam też czas na posmakowanie kąpieli w ciepłym i czystym Oceanie Atlantyckim, na pięknej, piaszczystej plaży, pokrytej niezliczoną ilością fascynujących muszli, również tych, symbolizujących szlak św, Jakuba.
Wieczorem tego dnia chcieliśmy uczestniczyć we Mszy świętej w katedrze, jednak ze względu na rygory sanitarne, udało nam się wejść tylko (albo aż!) na czas błogosławieństwa. Nagrodą cierpliwego oczekiwania była możliwość podziwiania ceremonii rozpalania olbrzymiego, największego na świecie kadzidła (Botafumeiro), które mierzy 160 cm wysokości i puste waży ok. 60 kg. Do jego rozpalenia potrzeba ok. 40 kg węgla drzewnego a ośmiu tzw. tiraboleiros, którzy występują w specjalnych purpurowych szatach, wprowadza kadzidło w ruch. Rozkołysane Botafumeiro osiąga prędkość około 60 km/h. Ceremonia ta zrobiła na nas ogromne wrażenie i będzie symbolem naszej pielgrzymki, który pozostanie w nas na długie lata.
Camino to przede wszystkim czas. Wędrując, czy to w grupie, czy indywidualnie, czas wypełniony jest własnymi przemyśleniami, podziwianiem mijanych krajobrazów, piękna przyrody, jest czas na rozmowy i spotkania z ludźmi, czas na wspólną i indywidualną modlitwę. Mieliśmy to szczęście, że wędrował z nami nasz kapelan, ks. Piotr, dzięki czemu mogliśmy uczestniczyć w codziennej Mszy Świętej, w każdym dniu w innych okolicznościach przyrody: na plaży nad brzegiem oceanu, w parkach okolicznych wiosek, na szczycie skalistego punktu widokowego, ale też w przepięknym, surowym kościele klasztornym pw. Świętej Marii z Oia, gdzie dzięki uprzejmości księdza proboszcza mogliśmy poznać historię tej XII wiecznej budowli.
Camino to też spotkania. Pandemia odcisnęła się mocnym piętnem na możliwościach pielgrzymowania za granicą. Spotykaliśmy głównie pielgrzymów z Portugalii i Hiszpanii, ale nie tylko, były osoby z Niemiec, Wielkiej Brytanii a także nasi nowi przyjaciele – rodzina Martina i Sylvii ze Słowacji, którzy pielgrzymowali ze swoimi trzema synami! Mamy nadzieję, że takie spotkania zaowocują w przyszłości dalszą współpracą.
Można wybrać się na Camino jak na wycieczkę trekkingową. Dla nas, bez wymiaru duchowego, ta droga byłaby niepełna. To, co dodaje sił w czasie chwil słabości, to intencje, z którymi idziemy.
Camino wzywa. Najwięcej obaw budzi pierwsze podejście i jest to oczywiste, bo wszystko wydaje się nowe i obce. Ten, kto zasmakował przygody pielgrzymowania szlakiem św. Jakuba, będzie odczuwał pragnienie podjęcia kolejnych wyzwań. Mam nadzieję, że przejście 230 km jest tylko początkiem, teraz jest czas na dostrzeganie i zbieranie owoców naszej drogi, ale myśl powrotu na szlak pozostanie, by móc znowu pozdrowić spotykanych pielgrzymów tradycyjnym: Buen Camino – Dobrej Drogi!